2012.04.18// D. Pęgiel
Światowe potęgi militarne przygotowują się na nową "zimną wojnę", która ma się rozegrać w Arktyce. Zdaniem specjalistów wzrost temperatur otworzy drogę do zasobów naturalnych oraz drogi morskie, o których od dawna marzono. Mogą stać się one powodami potencjalnych konfliktów.
Komentatorzy podkreślają, że do działań wojskowych na tych terenach jest już względnie dużo, a w najbliższych latach ma ich być jeszcze więcej. W ostatnim miesiącu Norwegia zorganizowała Excercise Cold Response - jedne z największych manewrów wojskowych w Arktyce, w których uczestniczyło 16 300 żołnierzy z 14 krajów. W czasie ćwiczeń imitowano zarówno akcje wojenne jak i ataki terrorystyczne.
Arktyka
Inne duże ćwiczenia przeprowadziły Stany Zjednoczone, Kanada i Dania dwa miesiące temu. Ponadto w ubiegłym tygodniu dowódcy ośmiu największych krajów leżących blisko Arktyki (Kanady, Stanów Zjednoczonych, Rosji, Islandii, Danii, Szwecji, Norwegii i Finlandii) dyskutowali nad bezpieczeństwem tego regionu.
Komentatorzy uspokajają, że do wojny nie dojdzie w najbliższym czasie. Jednakże wzrost liczby pracowników i statków wydobywających ropę i gaz za kołem podbiegunowym może doprowadzić do wzrostu napięcia, stąd potrzeba regulacji spornych kwestii.
Jest o co toczyć spory. Zdaniem Amerykańskiej Inspekcji Geologicznej 13% nieodkrytych jeszcze światowych zasobów ropy oraz 30% niewykorzystanego gazu znajduje się właśnie w Arktyce. Dostęp do surowców umożliwi wzrost temperatury, dzięki któremu topnieją lodowce. Specjaliści twierdzą, iż przyczyni się on również do otwarcia regularnych szlaków żeglownych przez Arktykę około 2030 roku.