2013.08.25// J. Kruczek
Nie od dziś wiadomo, że alkohol przyczynia się do powstawania niezwykle głupich pomysłów, Część z nich okazuje się całkiem zabawna inne niestety kończą się tragedią. Tak było w przypadku imprezy urodzinowej w Australii, która zakończyła się atakiem krokodyla i śmiercią jednego z imprezowiczów.
Feralne obchody urodzin miały miejsce w Parku Narodowym Rzeki Mary znanej z największej na świecie populacji krokodyli. Niestety mimo tego dwaj świętujący mężczyźni postanowili przepłynąć rzekę w poprzek i wrócić. Podczas powrotu jeden z nich został zaatakowany przez krokodyla. Pozostali uczestnicy imprezy widzieli jedynie paszczę zaciskającą się błyskawicznie na ciele ofiary. Po czym mężczyzna zniknął pod woda.
O szczęściu może mówić drugi pływak amator, który dotarł cało do brzegu Obecnie policja przeszukuje dno rzeki w poszukiwaniu zwłok. Jednak nadzieje na odnalezienie ciała są nikłe. Policja nie ujawniła też danych ofiary. Wiadomo jedynie, że miał 26 lat i pochodził z miasta Darwin. Rzecznik miejscowej policji poinformował też, że mężczyźni byli pod wpływem alkoholu, a cała społeczność zamieszkująca okolicę wie, że w rzece Mary nie należy pływać. Co więcej nikt nie powinien się nawet zbliżać do brzegu, ponieważ krokodyle mogą błyskawicznie porwać człowieka do wody.