2009.12.04// J. Górszczyk
Trwają spekulacje na temat katastrofy śmigłowca Mi-24, który rozbił się wczoraj koło 11 czasu polskiego. Armia wyklucza zamach na polską załogę. Jednak dziennikarze mają swoje zdanie.
Mi-24 są używane na całym świecie
Nie tylko podczas działań bojowych...
...także na pokazach lotniczych
Wczoraj o 14:30 czasu lokalnego z bazy wojskowej Ghanzi wystartował Mi-24. Na pokładzie znajdowało się siedmiu żołnierzy. Zaraz po starcie maszyna musiała awaryjnie lądować. Żołnierzom nic się nie stało. Lekarz stwierdził u nich tylko potłuczenia.
Armia nie podaje niestety do wiadomości, jak bardzo jest uszkodzony śmigłowiec. Wiadomo tylko, że „Latający czołg”, bo tak nazywany jest Mi-24, ma urwany tylny wirnik, więc przez długi czas nie zobaczymy go w powietrzu. Sprawę awaryjnego lądowania już bada specjalna komisja.
Tymczasem trwają spekulacje...
Czy Mi-24 został zestrzelony?
Armia zaprzecza...
Rzecznik Sztabu Generalnego WP płk Sylwester Michalski twierdzi, że zawiodła technika albo błąd popełnił pilot. Tymczasem dziennikarze „Gazety Wyborczej” dowiedzieli się, że maszyna została zniszczona kompletnie. Jakby była zestrzelona. Do tego reporterzy donoszą, że w kadłubie Mi-24 znaleziono ślady po ostrzale z ciężkiej broni maszynowej.