2012.01.21// D. Pęgiel
Z informacji uzyskanych przez tygodnik "Wprost" wynika, że do zera stopniały szanse na poznanie nagrania rozmowy telefonicznej Lecha Kaczyńskiego przeprowadzonej z pokładu Tu-154. Duńczycy, którzy mieli ją przechwycić, twierdzą, iż nie posiadają takiego zapisu.
Blisko rok temu polscy prokuratorzy wojskowi zwrócili się do duńskich władz z prośbą o udostępnienie nagrania rozmowy, która miała zostać zarejestrowana 10 kwietnia 2010 roku. Duńczycy mieli tego dokonać za sprawą nasłuchu satelitarnego prowadzonego na trasie przeplotu prezydenckiego samolotu.
Miejsce katastrofy polskiego Tu-154M
24 czerwca ubiegłego roku prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem otrzymali odpowiedź duńskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Władze w Kopenhadze oznajmiły, że nie dysponują takim zapisem.
Z zeznań złożonych w prokuraturze przez Jarosława Kaczyńskiego wynika, że brat dzwonił do niego z telefonu satelitarnego około godziny 8:20. Rozmowa miała dotyczyć zdrowia ich matki. Połączenie zostało zerwane po minucie.
Przypomnijmy, że do katastrofy prezydenckiego samolotu doszło 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 8:41. Maszyną tą polska delegacja zmierzała do Katynia na uroczystości związane z 70. rocznicą zamordowania tam polskich oficerów przez radzieckie NKWD. Tragedia miała miejsce w pobliżu lotniska Smoleńsk-Północny. Zginęło w niej 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Ponadto śmierć ponieśli ministrowie, parlamentarzyści, szefowie centralnych urzędów państwowych, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, a także oficerowie BOR i członkowie załogi samolotu.