2010.04.21// I. Rupa
„Dlaczego?” – to pytanie zadaje sobie każdy mężczyzna, którego zostawia kobieta, na której mu zależy. Porzucony facet zaczyna główkować o tym, co zrobił nie tak i jaka była przyczyna rozstania. Ból, smutek i żal potrafią nieźle namieszać, więc w takiej sytuacji najlepiej jest odczekać, aż negatywne uczucia trochę ochłoną. Jeśli kobieta jasno nie podała przyczyny swojej decyzji, sami musimy ją rozgryźć.
Rozstania są...
...bardzo bolesnym przeżyciem...
...dla każdego z nas
Oto kilka najczęstszych przyczyn rozstania:
Tej opcji żaden z panów nie jest w stanie zaakceptować, bo przecież wszystko szło dobrze, a nasza była kobieta chciała więcej i więcej. To niemożliwe bo jestem świetny w łóżku i koniec kropka – tak myśli większa część panów. Może klucz tkwił w tym, że kochanka chciała spróbować jakiejś nowej, wymyślnej techniki zbliżenia, ale bała lub wstydziła się tego zaproponować? Może nie do końca była zaspokojona? To także trzeba przeanalizować.
Analizując powody rozstania...
...zeróćmy szczególną uwagę...
...na swoje dawne zachowanie
Nigdy nie negowała naszych pomysłów i chętnie zgadzała się na wszystko. Z rozkoszą oglądała z nami teleturnieje i seriale, z wypiekami na twarzy słuchała o pracy i rodzinie. Każdego wieczoru serwowaliśmy tradycyjne kanapkami z szynką i serem, a do kina chodziliśmy tylko na jej ulubione filmy. Przecież gdyby jej to nie odpowiadało, to prawdopodobnie powiedziałaby nam to prosto w twarz. Zawsze byliśmy i będziemy duszą towarzystwa, więc ta opcja także odpada.
Zawierając nowy związek...
...będziemy pamiętali...
...jakich błędów nie popełniać
Nasza partnerka nigdy nie miała nic przeciwko naszym wulgarnym dowcipom czy o szczegółach naszych ostatnich podbojów seksualnych. Kiedy przy rodzinnym obiedzie bekaliśmy, uśmiechała się tylko niewinnie i odpowiadała „na zdrowie”. Nawet jeśli czasem wyraziła swoje niezadowolenie, to i tak po czasie wszystko wracało do normy.
„Jesteśmy młodzi i mamy całe życie przed sobą.” – zamiast działać, wciąż tylko rozmawiamy o ślubie. Ona z chęcią oglądała katalogi mody ślubnej, a my twardo próbujemy nie poruszać tego tematu. Kiedy wreszcie sama, nie chcąc dłużej czekać, oświadczyła się – myśleliśmy, że to niezły dowcip. Na poważne kroki przyjdzie jeszcze czas, a ona, jeśli kocha – poczeka.
Przecież niewinny pocałunek z koleżanką to nic takiego. A nawet jeśli doszło do „konkretów”, to przecież i tak się nie liczy. W stanie upojenia alkoholowego wyprawia się różne rzeczy. Ona pewnie też nie jest święta, ale przecież nigdy nie musiała nam się z tego tłumaczyć. Kocham tylko ją, więc spontaniczny skok w bok to nic nieznaczący czyn. Liczy się przecież więź emocjonalna i dalekosiężne plany. Powinna o tym wiedzieć i jest mało realne, że to właśnie ten aspekt zaważył o naszym końcu – takie myślenie wyjaśnia wszystko.