2011.07.18// D. Pęgiel
Niemiecka policja nie zorientowała się, że ktoś wtargnął do jej sieci komputerowej i przez kilka miesięcy podglądał znajdujące się tam informacje. Sprawą zajmuje się prokuratura, a związkowcy domagają się kontroli z zewnątrz, twierdząc, iż problem może nie być jednostkowy - czytamy na portalu Interia.pl.
Hakerzy zakpili z niemieckiej policji
Trojany zostały zainstalowane w październiku, ale dopiero na początku tego roku zdołano je wykryć w Westfalii. Zdaniem gazety "Bild" w tym okresie wypłynęły na zewnątrz dane służb celnych i policji. Wśród utraconych informacji znalazły się te o poszukiwanych przestępcach oraz biorących w akcjach policjantach. Jeden z funkcjonariuszy, którego anonimowo cytuje magazyn "Focus", oznajmił, że może chodzić o setki prowadzonych spraw.
Związkowcy oceniają, że chodzi o błędy, do których doszło przy samej instalacji, w czasie reorganizacji i dlatego domagają się kontroli informatycznej z zewnątrz. Twierdzą, iż podobna sytuacja mogła zaistnieć również w innych regionach, a nie tylko w Westfalii.