Człowiek od wieków pragnie odkrywać i poszerzać wiedzę o otaczającym go świecie. Marzeniem niejednego naukowca jest wynalezienie, czy też właśnie odkrycie czegoś tak spektakularnego, co mogłoby zadziwić ludzkość i dokonać przełomu w świecie nauki. Niejednokrotnie w historii świata, posuwano się do bardzo nieludzkich eksperymentów, które w dużej mierze okazywały się wielką porażką. Nie skłaniało to jednak w żaden sposób do zaprzestania tych kontrowersyjnych działań… Cofnijmy się do czasów średniowiecza, kiedy to ówcześni naukowcy, pragnęli na tyle zgłębić swoją wiedzę aby stworzyć coś niezwykłego, coś co przerasta najśmielsze oczekiwania.
De occulta philosophia
Tajemna w tamtych czasach nauka – alchemia, to jak niektórzy mawiają „daleka rodzina współczesnej chemii”. Ten rodzaj nauki łączy w sobie dziedziny takie jak medycyna, psychologia, parapsychologia, chemia, fizyka, czy też metalurgia i swój rozkwit przeżywała właśnie w czasach średniowiecza. W pracowniach alchemików, trwały wówczas badania nad specyfikami, które dziś mogą wydawać się bardzo absurdalne i kompletnie niemożliwe do wykonania… Czy pamiętacie legendę o kamieniu filozoficznym? Albo eliksir nieśmiertelności? Właśnie nad tym między innymi, głowili się ówcześni alchemicy. Najbardziej jednak intrygującym zajęciem w średniowiecznych laboratoriach, były eksperymenty nad homunkulusem – sztucznie wyhodowanym człowiekiem.
Paracelsus
Jak wyobrażano sobie takiego „sztucznego człowieka?” To przede wszystkim karzełek lub istota o bardzo małym wzroście, która z wyglądu przypominałaby dziecko, lecz o bardzo pomarszczonej skórze we wczesnej fazie. Z czasem jednak karzełek miałby wyrosnąć na monstrum lub po prostu potwora. Głowiono się i trudzono przez wiele lat nad wszelakimi sposobami, które miałyby pomóc w wyhodowaniu takiej istoty. Jedna, bardzo ciekawa teoria dotycząca powołania do życia homunkulusa, mówi o korzeniu mandragory (wierzono, że ma magiczne właściwości) - roślina, która wyrasta dokładnie w tym miejscu, gdzie kapała sperma nieszczęśnika, zabitego na szubienicy. Następnie wraz z czasem, w jednym z nasion rósł sobie homunkulus.
Jednak ekspertem w dziedzinie stworzenia człowieka sztucznego, stał się niejaki Paracelsus – szwajcarski alchemik ze schyłku średniowiecza, który znał, według niego – znakomity przepis na homunkulusa. Spermę mężczyzny należało umieścić w przezroczystym naczyniu, a następnie wystarczyło czekać do momentu, aż z nasienia nie zacznie tworzyć się mała, przezroczysta istota. Kiedy miałoby dojść do tego etapu, trzeba do 40 tygodni karmić wyhodowanego człowieka krwią ludzką i trzymać go w cieple. Wierzono także, że nowonarodzony homunkulus będzie posiadać nadprzyrodzone moce, za sprawą niewidzialnej siły, która jest w stanie tchnąć życie w wyhodowane stworzenie. W zakazanej księdze „De occulta philosophia”, która zawiera całe mnóstwo nauk z pogranicza parapsychologii i medycyny, autorstwa Corneliusa Agrippa z 1533 roku, przytacza również kilka innych metod powołania do życia homunkulusa. Autor księgi kładzie nacisk na używanie jedynie naturalnych składników w tym procesie.
Istnieje również bardzo ciekawa przesłanka z 1773 roku, o niejakim hrabim Kueffsteinie, który wraz ze swym przyjacielem Josefem Kamererem stworzyli wspólnie, aż 10 homunkulusów. Kiedy stworzenia były wystarczająco duże, Kuffenstein zabrał je ze sobą do Wiednia, aby sprezentować swoje dzieło loży masońskiej. Jednak małe homunkulusy były zbyt ruchliwe i sprawiały tyle problemów, że hrabia postanowił rozpuścić ich ciała alchemicznym eliksirem. Moda na hodowanie małych istot nie ustąpiła tak szybko, nawet w okresie oświecenia naukowcy i okultyści, trudzili się nad tym zagadnieniem. Co więcej – nawet do dnia dzisiejszego na serwisach społecznościowych, można zobaczyć filmiki na których dojrzewa mały homunkulus. Ile jednak w tym prawdy, a ile fikcji? Na to pytanie, musimy odpowiedzieć sobie sami.
Jaki był cel w powołaniu do życia takiej sztucznej istoty? Alchemicy wierzyli, że pozwoli to człowiekowi zrozumieć przede wszystkim proces tworzenia życia i poznanie najgłębszej wiedzy wszechświata, no i oczywiście – dać im upragniony prestiż. No cóż, można powiedzieć, że pragnienia współczesnych naukowców, wcale tak bardzo się nie różnią. Nawet w dzisiejszych czasach, nieustępliwie dążymy do poznania największych tajemnic wszechświata, wciąż jednak odczuwając niedosyt.