2010.08.28// D. Pęgiel
Pod koniec lipca bieżącego roku w wiosce oddalonej o 30 km od kongijskiego miasta Kibua, w którym siedzibę ma misja pokojowa ONZ, przez 5 dni kilkuset mężczyzn gwałciło blisko 200 kobiet. Oenzetowscy żołnierze nie zrobili nic.
Zachodnie media i komentatorzy zarzucają żołnierzom ONZ brak reakcji, mimo że odpowiednie służby zostały poinformowane o ataku na wioskę Ruvungi, gdzie od 30 lipca do 3 sierpnia "gościli” rebelianci.
Oenzetowscy żołnierze
...nie zrobili nic...
...by pomóc gwałconym kobietom
Przedstawiciele „błękitnych hełmów” nadal utrzymują, że nie mieli pojęcia o zajściu, do którego doszło w prowincji Północne Kiwu, mimo że wcześniej oenzetowskie organy określały ten teren jako „bardzo niepewny”. Zdaniem Stefani Trassari z Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Humanitarnej (OCHA), często dochodzi tutaj do gwałtów.