2011.08.02// D. Pęgiel
Międzynarodowy Komitet Lotniczy (MAK) poinformował, że praktycznie nie znalazł żadnych nowych elementów w ogłoszonym 29 lipca raporcie komisji ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera na temat katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154.
Przeczytaj także: Ogłoszono raport komisji Millera »Konferencja odbywająca się pod nazwą "O raporcie i materiałach opublikowanych przez polskie organa państwowe w związku z katastrofą samolotu Tu-154" miała miejsce w moskiewskiej siedzibie MAK. Przewodniczył jej szef komisji technicznej MAK Aleksiej Morozow, pod nieobecność szefowej komitetu Tatiany Anodiny.
Miejsce katastrofy polskiego Tu-154M
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy swój raport w tej kwestii opublikował w styczniu. Morozow oświadczył, że "raport polskiej komisji w większości jest zgodny z wynikami ekspertyz w tej sprawie, przedstawionymi przez MAK". Oba dokumenty mówią m.in. o zejściu maszyny poniżej minimalnej wysokości zniżania.
Ponadto polscy śledczy wskazali nieprawidłowości w pracy rosyjskich kontrolerów i wyposażeniu lotniska w Smoleńsku, czego z kolei MAK nie zauważył. "Nie mieliśmy na celu ukrywać jakichkolwiek wad funkcjonowania lotniska, jak i sprzętu" - stwierdził Morozow. Tłumaczył, że lotnisko Siewiernyj 10 kwietnia 2010 nie było lotniskiem "czasowo otwartym", a "otwartym". Dodał, że nie odnotowano nacisków na członków grupy kontroli lotów.
Dodatkowo zdaniem Rosjan miały miejsce naciski w kokpicie samolotu, co wynika z faktu, że "na pokładzie i w kokpicie znajdowały się osoby postronne, w tym dowódca sił powietrznych nadzorujący 36. specpułk". Miały one odziaływać na psychikę kierujących maszyną. Opublikowany w piątek raport komisji pod kierownictwem szefa MSWiA Jerzego Millera wskazał, że nie można mówić m.in. o bezpośrednim nacisku na pilotów ze strony dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika
Przeczytaj także: "Izwiestija" o raporcie Millera: Kaczyński winny katastrofy »MAK oznajmił również, iż nie ma "obiektywnych dowodów" na to, że załoga użyła w ostatnich chwilach lotu przycisku "odejście". Przedstawiciel komitetu zaznaczył, że fakt użycia tego systemu nie zapisał się w czarnych skrzynkach polskiej maszyny.