MOJE JA

Simon budzi się szpitalu. Nie wie, dlaczego się tu znalazł, nie wie - co mu dolega. Nic nie pamięta. Z rozmowy z lekarzem dowiaduje się, że przeżył śmierć kliniczną. Jego serce przestało bić na dwie minuty. Okazuje się też , że jest rok 2002, a nie - jak myślał Simon - 2000. Te dwa ostatnie lata jego życia po prostu przepadły w jego pamięci. Bohater nie poznaje swej żony, nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego brat nie żyje. Simon wkrótce dowie się też, że już kiedyś uległ wypadkowi. Właśnie przed dwu laty. Także wtedy przywieziono go do tego szpitala. Czyżby te dwa wydarzenia zmyły się w umyśle Simona i stąd to całe pamięciowe zamieszanie? Możliwe, ale niekoniecznie... Jeśli miałbym porównywać ''Moje ja'' Rolanda Suso Richtera do innych filmów, powiedziałbym, że to coś na pograniczu ''Efektu motyla'', ''Tożsamości'' i ''Mechanika''. To nieco neurotyczna podróż w świat ludzkiego umysłu, a ściślej - ludzkiej pamięci. W rozsypance psychologicznych zaburzeń, jakie można by przypisać głównemu bohaterowi, na czoło wysuwa się amnezja pourazowa. Dość łatwa diagnoza, prawda? Twórcy ''Mojego ja'', którego scenariusz powstał na kanwie sztuki Michaela Cooneya ''Point of Death'', robią nam jednak psikusa - serwują widzowi deser z ''niespodzianką''. Z minuty na minutę, wraz z Simonem, składamy w całość układankę jego życia. Przygotujcie się na wiele nieoczekiwanych wydarzeń. W obsadzie znaleźli się aktorzy nie byle jacy: Ryan Phillipe, Stephen Rea i Robert Sean Leonard. Przy czym ''Moje ja'' to wyraźnie film tego pierwszego. Niespodziewanie Phillipe nie próbuje robić z siebie wielkiej gwiazdy, gra mądrze i dość oszczędnie. Może brakuje mu - jak i innym aktorom nieco polotu, ale całość prezentuje się - jak i fabuła filmu - całkiem nieźle. Na płycie znajdziemy tylko menu główne, wybór scen, zwiastun ''Mojego ja'' i innych propozycji kinowych Monolithu oraz zapowiedzi DVD. Właściwie nic więcej nam nie trzeba. Nie jest to przecież jakaś długo oczekiwana premiera kinowego hitu. ''Moje ja'' to niezły, kameralny thriller. Od poziomu całości odstaje dość zaskakujące choć równie niedorzeczne zakończenie. Film nie miał w Polsce swojej kinowej premiery, wydano go od razu na DVD. To słuszna decyzja. To przyzwoite kino, w sam raz na deszczowy wieczór spędzany w domu.