2011.11.02// D. Pęgiel
Od pięciu lat w Meksyku toczy się wojna rządu z kartelami narkotykowymi, którą rozpoczął obejmujący urząd prezydenta Felipe Calderona. Zdaniem amerykańskich komentatorów i ekspertów sytuacja sąsiedniego kraju nie prezentuje się optymistycznie – produkcja narkotyków wzrosła sześciokrotnie, a gangi są jeszcze silniejsze i brutalniejsze.
Wojna narkotykowa w Meksyku
Meksykańskie władze skierowały wojsko do ścigania gangsterów, twierdząc, że policja jest zbyt podatna na korupcję. Akcje armii zaowocowały aresztowanie szefów i szeregowych członków niektórych gangów. Wielu z nich poniosło śmierć. Jednak starcia z przestępcami powodują również liczne ofiary wśród żołnierzy, policjantów i ludności cywilnej. Szacuje się, że od 2006 roku zginęło tam już około 43 tys. osób.
Część sił rządowych została przerzucona do miast, luzując szyki w górach Sierra Madre na północnym zachodzie Meksyku, gdzie uprawia się marihuanę i mak opiumowy. Spowodowało to znaczny wzrost produkcji narkotyków. Zdaniem USA w 2005 roku w Meksyku wytwarzano osiem ton heroiny, a w 2009 roku już 50 ton. Ponadto Amerykanie zaznaczają, iż od początku "wojny" Calderona z kartelami, ilość heroiny przechwyconej na granicy wzrosła trzykrotnie.