2011.10.29// D. Pęgiel
Doktor Paul White - ekspert w dziedzinie anestezjologii - oznajmił wczoraj w sądzie w Los Angeles, że według niego Michael Jackson sam podał sobie śmiertelną dawkę środka znieczulającego. Lekarz jest kluczowym świadkiem obrony w procesie doktora Conrada Murraya, oskarżonego o nieumyślne spowodowanie śmierci gwiazdora.
Zdaniem White’a tylko w ten sposób można wytłumaczyć wysoki poziom znieczulającego propofolu, który piosenkarz przyjmował jako lek nasenny, oraz lorazepamu, środka o działaniu przeciwlękowym. Świadek stwierdził iż Jackson - pod niebecność Murraya - wstrzyknął sobie 25 mg propofolu mniej więcej godzinę po tym, jak taką samą dawkę podał mu oskarżony.
Michael Jackson
Ponadto White oznajmił, że artysta mógł wcześniej połknąć osiem tabletek lorazepamu, co by wyjaśniało poziom środka znieczulającego we krwi piosenkarza. Jego zdaniem połączenie obu leków może nieść ze sobą śmiertelne zagrożenie. Lekarz to najprawdopodobniej ostatni świadek obrony.
Michael Jackson zmarł 25 czerwca 2009 roku. Ustalono, że przyczyną śmierci było przedawkowanie propofolu, a lorazepam mógł odegrać jedynie pomocniczą rolę. Jeśli Murray zostanie uznany winnym, będzie mu grozić do czterech lat więzienia.