2013.09.21// J. Kruczek
Australijskie władze wszczęły dochodzenie w sprawie skierowania dwóch samolotów pasażerskich na kurs kolizyjny. W piątek doszło do poważnego incydentu, który nieomal zakończył się katastrofą. Prawdopodobnie przez błąd kontrolera ruchu powietrznego dwa Airbusy A330s znalazły się na kursie kolizyjnym.
Samoloty lecące na trasie Sydney-Perth miały się minąć na różnych wysokościach. Piloci jednej z maszyn znajdującej się niżej poprosili o zezwolenie na zmianę pułapu z 38 tysięcy stóp na 40 tysięcy stóp. Kontroler wydał zezwolenie podczas, gdy na wysokości 39 tysięcy stów w przeciwnym kierunku zmierzał drugi samolot.
Katastrofie zapobiegł system ostrzegania o kolizji. Piloci obu maszyn natychmiast zareagowali i zdołali się wyminąć w powietrzu przy pełnej prędkości. Obie maszyny należały do linii Qantas i z wstępnych ustaleń wynika, że wina nie leży po stronie żadnej z załóg. Dochodzenie prowadzi Australijskie Biuro Bezpieczeństwa Transportu. Śledztwo sprawdzi, czy winę ponosi kontroler, czy też doszło do awarii sprzętu i naziemna obsługa nie widziała drugiej z maszyn. Wiadomo jedynie, że pasażerowie mieli wiele szczęścia, ponieważ alarm o zbliżeniu jest już ostatnią linią obrony przed katastrofą. A maszyny lecące na pełnej prędkości naprzeciw siebie mogą już nie mieć czasu na sprawny manewr wymijania.