2012.02.11// D. Kwiecień
O narządach naszego wzroku powstało wiele powiedzeń. Mówi się na przykład o oczach będących zwierciadłem duszy albo, że komuś dobrze z oczu patrzy. Czy jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że służą nam one nie tylko do patrzenia? Na pewno zauważyliście, że niektórzy z Waszych rozmówców nie potrafili spoglądać Wam prosto w oczy i uciekali wzrokiem. Zastanawialiście się dlaczego tak się dzieje?
Otóż utrzymywanie kontaktu wzrokowego jest ważną umiejętnością społeczną, której nie posiadają wszyscy ludzie. Jednak nie musisz się załamywać, jeśli należysz do grupy, która unika patrzenia prosto w oczy. Jak to z każdą umiejętnością bywa, tego też można (a nawet trzeba) się nauczyć. Korzyści jakie odniesiemy są nieporównywalnie większe od wysiłku. Liczne badania wykazały, że ludzie posiadający tę umiejętność są postrzegani jako:
- Dominujący i silni
- Atrakcyjni i sympatyczni
- Kompetentni i wartościowi
- Wiarygodni, uczciwi i szczerzy
- Pewni siebie i stabilni emocjonalnie
Nasze oczy zostały stworzone nie tylko do widzenia, ale także do nawiązywanie kontaktu z innymi. Między innymi z tego powodu białka naszych oczu mają białą barwę w przeciwieństwie do naczelnych, od których pochodzimy. Dzięki temu inni mogą łatwiej dostrzec na co patrzymy i co przyciąga naszą uwagę. Ponadto, gdy naczelne przyglądają się czemuś, obracają całą głowę w tamtym kierunku. Ludzie już po kilku miesiącach życia zaczynają poruszać samymi gałkami. Antropolodzy twierdzą, że takie umiejętności miały pomóc nam w osiąganiu wyższego poziomu współpracy z innymi, co było ważne, by przetrwać i budować cywilizację.
Zgodnie z powiedzeniem „oczy są zwierciadłem duszy”, możemy z nich odczytywać emocje innych ludzi. Przypomnijcie sobie jakieś rozgrywki pokera! Kojarzycie graczy, którzy siedzieli przy stole z założonymi okularami przeciwsłonecznymi? To po to, by inni nie mogli odczytać ich reakcji na karty, które utrzymali. Takiej zdolności uczymy się w okresie od 9. do 18. miesiąca naszego życia.
Kontakt wzrokowy dowodzi również temu, że jesteśmy skupieni i uważni. To tak jakbyśmy łączyli się z naszym rozmówcą oczami. Nie można jednak wpadać z jednej skrajności w drugą. Jeśli dopiero przyswajamy sobie tę umiejętność, łatwo możemy przesadzić i patrzeć non-stop na naszego rozmówcę. Może on poczuć się wtedy zakłopotany i pomyśleć, że np. źle wygląda i stąd nasze zainteresowanie. Jak więc zachować złoty środek? Socjolodzy twierdzą, że odpowiednie proporcje to 70/30, przy czym przez 70% czasu trwania rozmowy powinniśmy utrzymywać kontakt wzrokowy!