2012.01.13// D. Pęgiel
Biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. profesora doktora Jana Sehna w Krakowie podważyli raporty MAK i komisji Millera. Okazuje się, że słowa wypowiadane w kokpicie, które wcześniej wspomniane dokumenty przypisały dowódcy Sił Powietrznych generałowi Andrzejowi Błasikowi, faktycznie padły z ust drugiego pilota majora Roberta Grzywny – poinformowała Rzeczpospolita, która powołuje się na dwa niezależne źródła.
Miejsce katastrofy polskiego Tu-154M
Odkryte przez specjalistów fakty stawiają pod znakiem zapytania tezę, że generał Błasik naciskał na pilotów w czasie podchodzenia do lądowania na smoleńskim lotnisku. Oficjalnie ustalenia biegłych z Instytutu Sehna zostaną opublikowane 16 stycznia.
Przeczytaj także: Katastrofa smoleńska. MAK: Piloci nie byli sami w kabinie samolotu » "Rzeczpospolita" podała, że komputerowo porównano próbki głosów, co pozwoliło wykluczyć, by jakiekolwiek słowa w kabinie pilotów wypowiadał dowódca Sił Powietrznych. Do tej pory utrzymywano, że generał był w kokpicie i jako jedyny odczytywał dane z prawidłowego wysokościomierza.
Przeczytaj także: Dymisja Klicha po ogłoszeniu raportu komisji Millera » W rzeczywistości robił to drugi pilot. Tym samy podważona została również teza o słabym wyszkoleniu załogi. Przypomnijmy, że pierwszą osobą, która oskarżyła generała Błasika o obecność w kabinie Tupolewa był Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK.