2014.01.18// J. Kruczek
Dzieci miewają różne pomysły na które nie wpadliby dorośli. Pewien dziesięciolatek z Anglii wpadł na pomysł, jak pomóc mieszkańcom swojej wsi gdy osunięta ziemia zniszczyła jedyną drogę wyjazdową.
Chłopak był pasażerem jednego z 40 samochodów uwięzionych w Calstock. Dziecko nie czekało na reakcje dorosłych i zaaferowane spotami o pomocnej armii wykonało jedyny słuszny telefon. Otóż 10-latek zadzwonił na numer telefonu z ulotki Royal Marines. Wszak każde dziecko wie, że wojsko poradzi sobie ze wszystkim.
Royal Marines...
...nie tylko walczą...
...ale też służą pomocą
Wojskowi odebrali telefon chłopaka i bez zwłoki ruszyli mu na pomoc. Do Calstock błyskawicznie dostarczono cztery barki desantowe, za pomocą których uwięzione samochody mogły opuścić odcięty teren. Żołnierze bez problemu pomogli a chłopak stał się miejscowym bohaterem. Cała sytuacja miała miejsce w minione święta, gdy Wielka Brytanię dotknęły liczne powodzie.