2013.07.05// P. Rączka
Wszystko wskazuje na to, że przyczyną katastrofy największej rosyjskiej rakiety nośnej Proton-M były źle podpięte kable. Zaraz po starcie rakieta zeszła z kursu, po czym eksplodowała i wbiła się w ziemię. Krater ma prawie 200 m średnicy. Proton-M wystartował nieco wcześniej i od początku "myślał", że jest w sytuacji awaryjnej. Technicy są zdania, że winę ponosi osoba, która źle zamontowany panel łączący wiązki kabli, biegnące od kontroli naziemnej do rakiety.
Urządzenie to powinno odczepić się w momencie startu, kiedy silniki zaczynają już unosić rakietę. Wówczas jest to sygnał dla komputera nawigacyjnego, że ma przejąć kontrolę nad lotem. W tym przypadku panel odłączył się sam z nieznanych przyczyn, około pół sekundy wcześniej niż powinien. System awaryjny działa tak, że rakieta nie chciała lecieć w kosmos, ale bezpiecznie rozbić się. To kolejny przypadek w którym winę ponosi człowiek.