2011.09.12// D. Jędrzejewska
Rozwój technologiczny pędzi do przodu i nie sposób go zatrzymać. Elektronika zawładnęła naszym życiem, nie jesteśmy w stanie radzić sobie bez telefonów komórkowych, komputerów, a nawet odtwarzaczy mp3. Wielcy naukowcy w wielkich koncernach wymyślają, testują, tworzą, projektują coraz to nowe narzędzia techniki, o jakich nie śniło się naszym rodzicom, dziadkom, prababciom. Maszyny zdominowały nasze życie na prawie każdym jego poziomie. Teraz powoli zaczynają wkradać się nam do sypialni.
David Levy, badacz sztucznej inteligencji i autor 40 książek o szachach i komputerach, prognozuje, że seks z robotem będzie możliwy już za kilka lat. To niedaleka przyszłość – stara się nas uświadomić. Za jeden z pierwszych dowodów dla swojej tezy podaje ogromną popularność sztucznych lalek, które do złudzenia przypominają kobiety, a przypadki mężczyzn pałających do nich platonicznym „uczuciem” już rozpatrują psychologowie. Solidnym argumentem potwierdzającym tę niedaleką futurologię jest fakt, iż japońska firma Axis już produkuje sexroboty (do kupienia za 7 tys. dolarów).
Jesteśmy już blisko naprawdę zaawansowanej technologii, która pozwoli wyposażyć maszynę w maksimum ludzkich cech – roboty będą mogły nie tylko okazywać miłość i uczucie, ale także w razie potrzeby zrobić scenę zazdrości. A co najciekawsze, staną się przy tym seksualnymi geniuszami, którzy wyposażeni w czujniki mierzące puls, ciśnienie czy temperaturę, będą mogły odpowiednio reagować na te zmiany i dostosować się do sytuacji. Mało tego – obecnie trwają prace nad stworzeniem sztucznego, ludzkiego zapachu. Robot pachnący jak człowiek może stać się bardziej „ludzki” niż… niejeden człowiek właśnie.
Science-ficiton ściga nas w życiu. Nikomu nie straszne są czarne prognozy, żywcem wyciągnięte z filmów czy literatury fantastycznonaukowej, gdzie wojna człowieka z maszyną i bunt robotów prowadziły do przelewu krwi, pożogi i terroru. Dzisiaj świat dąży do tego, byśmy mogli kochać sztucznie wyprodukowanego człowieka, który odpowiednio zaprogramowany, stanie się naszym ideałem. David Levy twierdzi, że w okolicach roku 2050 małżeństwa z robotami będą już możliwe.
Ludzkość, coraz bardziej zamykająca się na świat w świecie wirtualnym, gdzie relacje „online”, czatowanie i zawieranie znajomości na facebooku, oducza nas realnych kontaktów z drugim, zawsze przecież nieprzewidywalnym człowiekiem, gdzie przycisk „wyloguj” pozwala uniknąć odpowiedzialności, a stworzenie całkiem zmyślonej tożsamości nie jest już problemem, staje się powoli „ułomna” uczuciowo. „Użeranie” się z kimś o odmiennym charakterze, kto potrafi „strzelić focha”, zawieźć, wyglądać czasem brzydko i nie zawsze pięknie pachnieć – a do tego nie jest rewelacyjny w łóżku – staje się coraz bardziej uciążliwe. Chcemy ułatwiać sobie życie. Przyszedł więc czas, kiedy wraca do nas jak bumerang to futurystyczne pytanie: czy maszyna naprawdę zastąpi człowieka?