2011.07.26// D. Pęgiel
Władze Stanów Zjednoczonych zarzuciły syryjskiej armii barbarzyństwo po kolejnych przypadkach brutalnego tłumienia demonstracji w Syrii. Departament Stanu powtórzył również stanowisko, że syryjski przywódca Baszar el-Asad utracił legitymację do rządzenia.
Departament nawiązał do śmierci 12-letniego Talhata Dalata, który - zdaniem organizacji praw człowieka - zmarł kilka dni temu od postrzału zadanego mu przez funkcjonariusza policji w czasie manifestacji.
Protesty w Syrii
"Postępowanie służb bezpieczeństwa, w szczególności jeśli chodzi o przypadki barbarzyńskiego strzelania do ludzi, aresztowania na wielką skalę młodych mężczyzn i chłopców, tortury i inne przypadki naruszania podstawowych praw człowieka, jest karygodne" – czytamy w komunikacie rzeczniczki Departamentu Stanu Victorii Nuland.
W oświadczeniu stwierdzono, że prezydent Asad "jest przyczyną braku stabilności w Syrii, a nie kluczem do ustabilizowania sytuacji" i przywódca Asad "jest przyczyną braku stabilności w Syrii, a nie kluczem do ustabilizowania sytuacji". Amerykańskie władze dodały, że osoby "odpowiedzialne za zbrodnie muszą ponieść karę".
Od połowy marca przez Syrię przetaczają się niemal codzienne demonstracje. Protestujący domagają się demokratyzacji i ustąpienia Asada. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że w wyniku interwencji służb bezpieczeństwa śmierć poniosło do tej pory blisko 1,5 tys. osób.
Tymczasem syryjskie media oznajmiły, że rząd w Damaszku przyjął projekt ustawy zezwalającej na system wielopartyjny. Jednocześnie w w mieście Hims, na zachodzie kraju, rozlokowano czołgi. W ciągu dziesięciu dni zginęło tam ok. 15 ludzi.