2013.05.25// P. Rączka
Policja w Szwecji wciaż nie może poradzić sobie z imigrantami, którzy już piątą noc wszczynają burdy w Sztokholmie, podpalają samochody i inne obiekty. Powodem zajść jest rosnące niezadowolenie środowisk imigranckich, spowodowane bezrobociem i redukcją przywilejów socjalnych. Obecnie imigranci stanowią ok. 15 procent populacji. Ostatniej nocy podpalono dziewięć samochodów, a także dwie szkoły i komisariat policji.
Za zdarzenia są odpowiedzialni głównie młodzi ludzi obcego pochodzenia. Między rodowitymi mieszkańcami Szwecji, a osobami które od niedawna mieszkają w tym kraju, widać bardzo dużą różnicę klas. Większość wykonuje prace fizyczne, nawet wśród drugiego pokolenia trudno znaleźć "białe kołnierzyki". Imigranci za ten stan rzeczy obarczają centroprawicowy rząd sprawującego od siedmiu lat władzę premiera Fredrika Reinfeldta.
- Moja córka przychodzi ze szkoły i mówi, że dzieci nie chcą się z nią bawić, bo jest ciemnoskóra. Jestem i Etiopką, i Szwedką, ale nigdy nie będę uznawana za Szwedkę przez samych Szwedów. Dla nich jestem po prostu kolejną imigrantką - mówi Maria Petersson, 39-letnia pielęgniarka pochodząca z Etiopii.