Tamta strona świata
Owen Yeates? Cholerny, cwany twardziel? Nieważne, czy nazywa się Rick Deckard i poluje na androidy, czy może Garret albo właśnie Yat es? Ich rozpoznaje się z daleka: borsalino, prochowiec, spluwa zdolna zatrzymać szarżującego tyranozaura, niewyparzona morda i smyka łka do pakowania się w niewyobrażalne kłopoty? Zwykle na kacu i bez fajek w kieszeni? Prywatny detektyw. Z prywatnym biurkiem w nor ze, która - choćby stanął na głowie i wdzięcznie podskoczył - zawsze śmierdzieć będzie pieprzonym antykwariatem. W tę sprawę wszedł tak, jak wskakuje się do pędzącego pociągu. Bez biletu, bez pojęcia jak się wszystko zaczęło, z perspektywą przyśpieszonego zgonu za nim cokolwiek się wyjaśni. Ludzie zmieniają się w sadystyczne bestie. Każdy trop urywa się w ryku detonacji. Ci, którzy mają coś do powiedzenia milczą. Z gardłem rozharatanym od ucha do ucha niewygodnie się konwersuje. Więc rusz tyłek zanim ci go odstrzelą!