Trzęsienie ziemi, ruchome piaski albo bójka w barze - prawdziwy mężczyzna wyjdzie z każdej opresji

W codziennym życiu naszymi najczęstszymi problemami jest radzenie sobie w korkach, wytrzymanie z niekompetentnymi współpracownikami, spłata kredytu i nie pozwolenie na to, by skarbówka ograbiła nas do zera. Czasem jednak zdarza się, że znajdujemy się w sytuacji, przy której wszystko co wymieniliśmy brzmi jak kłopoty przedszkolaka. Zdarzają się one niezwykle rzadko, ale ma to również swój minus. Przez to, że nie występują na co dzień, nie mamy pojęcia jak sobie z nimi radzić. Dlatego – zgodnie z myślą, że przezorny zawsze ubezpieczony – warto dowiedzieć się, jak przetrwać w najgorszej sytuacji. Silne trzęsienia ziemi na szczęście w Polsce się nie zdarzają. Często jednak podróżujemy lub decydujemy się na życie w innym kraju. Wtedy może się okazać, że chwianie się wszystkiego dookoła nie jest wcale skutkiem wypitego w dużej ilości alkoholu. Co wtedy robić? Otóż najlepszym rozwiązaniem jest jak najszybsze opuszczenie budynku, w którym się znajdujemy. Samo trzęsienie ziemi nie zabija człowieka. Skrzywdzić go mogą natomiast spadające przedmioty czy fragmenty ścian i dachów. Jeśli jednak nie mamy takiej możliwości, trzeba sobie radzić w inny sposób. Kiczowaty dębowy stół może okazać się doskonałą osłoną. Jeśli takiego nie ma na wyposażeniu, wywróćmy wannę do góry dnem i schowajmy się pod nią. Gdy zauważymy, że trzęsienie ziemi minęło, nie oddychajmy z ulgą i zachowajmy ostrożność. Głupio byłoby przetrwać to wydarzenie, by zginąć za chwilę w trakcie wstrząsów wtórnych. Inną kłopotliwą sytuacją jest wpadnięcie w ruchome piaski. Choć naturalną reakcją jest próba jak najszybszego wydostania się z tego miejsca, powinniśmy jednak zachować spokój i powstrzymać się od gwałtownych ruchów. W przeciwnym wypadku pogorszymy swoją sytuację, bo będziemy tonąć jeszcze szybciej. Zdecydowanie lepiej jest ustawić się w pozycji pionowej – co zwiększa naszą powierzchnię - i powoli przedostawać się w stronę twardego gruntu. Nie zapominajmy przy tym wołać o pomoc…
Przeczytaj także: Tornado - przetrwaj to śmiertelnie niebezpieczne zjawisko »Niedźwiedzie zazwyczaj nie atakują ludzi. Czasem jednak zdarza się, że najzwyczajniej w świecie mamy pecha i spotykamy na swojej drodze tego potężnego ssaka, który nie wygląda chcącego zawrzeć ludzko-zwierzęcą przyjaźń. Chociaż chciałoby się wtedy odwrócić na pięcie i uciekać ile sił w nogach, to nie jest to najlepsza, ale prawdopodobnie jedna z ostatnich decyzji w naszym życiu. Niedźwiedź potrafi rozwinąć prędkość około 50 kilometrów na godzinę, co stawia nas raczej na przegranej pozycji. Rzucenie się do ataku niczym zawodnik MMa również powinniśmy sobie odpuścić. Zamiast tego lepiej podnieść swoje ręce do góry (by wydawać się większym) i robić sporo hałasu. Mamy wtedy szansę, że przeciwnik odpuści sobie i pójdzie w swoją stronę. Jeśli jednak to nie pomoże, połóżmy się na ziemi i zwińmy w kłębek. Co prawda, niedźwiedź dość mocno nas poobija, ale ochronimy w ten sposób wszystkie tętnice, oczy oraz tchawicę. Najważniejsze jednak, że zwierzę po kilku chwilach „zabawy”, powinno dać sobie spokój i zostawić nas samych, byśmy mogli zapłakać nad swoją porażką. Z filmu o „Titanicu” możemy nauczyć się tego, że popijanie brandy i utwierdzanie siebie w tym, że jest się królem świata, może czasami zdenerwować los, który postanowi dać nam nauczkę. Chociaż najpopularniejszym i najszybszym sposobem przemieszczania się są samoloty, czasem wybieramy się na przykład w turystyczny rejs. Co zrobić, gdy nasz statek nie okazuje się niezatapialnym i właśnie postanawia zwiedzić dno? Jeśli akcja ratunkowa przebiega sprawnie, po prostu wysłuchujmy poleceń załogi. Przykład Costy Concordii wskazuje jednak na to, że nie zawsze mamy do czynienia z kompetentnymi ludźmi. Jeśli mamy więc na to czas, zbierzmy sprzęt ratowniczy, wskakujmy do wody i odpłyńmy od statku wpław. Spadające rzeczy nie są dla nas zbyt bezpieczne. Problemu może nam na robić również siła statku idącego na dno. Dobrze jest znaleźć wśród pływających sprzętów kawałek czegoś, co zwiększy naszą wyporność. Gdy statek znajdzie się już na dnie, pozostaje nam tylko czekać i modlić się o przetrwanie. Samotne płynięcie nie jest dobrym pomysłem, bo możemy minąć się ze służbami ratowniczymi, które będą przeszukiwać rejon zatonięcia. Pamiętajmy również o tym, że picie słonej wody powoduje nie tylko halucynacje, ale również odwodnienie i śmierć.
Przeczytaj także: Jak przeżyć atak zombie? »Chociaż do baru udajemy się po to, by wypocząć, napić się alkoholu i poznać jakąś ciekawą kobietę, czasem zdarza się, że zakończenie wieczoru jest zupełnie inne. Gdy w głowach szumią procenty, najmniejsza niezgodność opinii może skończyć się bójką, w której uczestniczą wszyscy goście lokalu. Wtedy lepiej nie wmawiać sobie, że jest się berserkerem. Rozsądniejszym rozwiązaniem jest zakrycie głowy (by nie oberwać lecącym kuflem) i jak najszybsze udanie się do wyjścia. Z jedną osobą można wygrać na pięści. Z całym barem raczej nie…