2013.04.22// P. Rączka
Szef policji Watertown stwierdził, że Tamerlan Carnajew nie zginął w strzelaninie z policjantami, ale po przypadkowym przejechaniu przez swojego brata. 26-latek w trakcie zatrzymania jeszcze żył. Mężczyzna podejrzany o zamach na maratonie w Bostonie ruszył odważnie na policjantów i zaczął do nich strzelać, w momencie gdy skończyła mu się amunicja policjanci rzucili się na niego, powalili go na ziemię i próbowali skuć.
W momencie zatrzymania nadjechał jego młodszy brat, próbując rozjechać funkcjonariuszy prawa. Ci zdołali odskoczyć, ale obalony na ziemię i częściowo skuty Tamerlan nie miał na to szans. Szef policji - Eda Deveau, mówi, iż ciało było przez chwilę ciągnie przez pojazd, a obrażenia spowodowane uderzeniem miały być bezpośrednią przyczyną śmierci, a nie rany odniesione podczas strzelaniny. Obaj mężczyźni są prawdopodobnie odpowiedzialni za zamach w Bostonie, w którym zginęły trzy osoby, a 176 zostało rannych.