2012.04.25// D. Pęgiel
Byłemu funkcjonariuszowi Urzędu Bezpieczeństwa Janowi Ł. Zarzuca się moralne i fizyczne znęcanie nad zatrzymanymi w czasie dochodzenia w sprawie kurii krakowskiej w 1952 roku -wynika z aktu oskarżenia, który wpłynął do krakowskiego sądu - podała Polska Agencja Prasowa.
Akt oskarżenia przeciwko 82-letniemu mężczyźnie skierowała do Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Byłemu ubekowi zarzuca się znęcanie nad zatrzymanymi: Stefanią Sz. z domu R., Heleną O. z domu B. i Andrzejem K. Osoby te były bite po głowie i znieważane, ponadto uczestniczyły w wielogodzinnych nocnych przesłuchaniach w pozycji stojącej i grożono im śmiercią.
Czynności te miały na celu zmuszenie ich do złożenia zeznań w sprawie działalności księdza Józefa Lelity i osób, które korespondowały z Janem Szponderem. Ostatni z wymienionych w czasie okupacji niemieckiej był żołnierzem Narodowej Organizacji Wojskowej, a po drugiej wojnie światowej nie przerwał działalności konspiracyjnej. W 1949 roku zbiegł do Niemiec Zachodnich, gdzie skontaktował się z emigracyjnym Stronnictwem Narodowym.
Prokurator Marek Kowalcze z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie zaznacza, że wszyscy pokrzywdzeni żyją i wskazali z nazwiska, a następnie rozpoznali Jana Ł. jako śledczgo, który znęcał się nad nimi. Oskarżony nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu za nie kara od 6 miesięcy do 7,5 roku pozbawienia wolności..
Znaczna część ubeków, którzy uczestniczyli w śledztwie dotyczącym kurii krakowskiej, nie żyje. Eksperci podkreślają, że proces w tej sprawie był dla komunistycznych władz sposobem na walkę z Kościołem. Chciały one w ten sposób pokazać społeczeństwu rzekome nadużycia duchowieństwa i ich rzekomą współpracę z obcymi służbami.