2012.06.16// P. Rączka
Przed wczorajszym spotkaniem Ukrainy z Francją, trzy feministki z "Femen" - Anna Bolszakowa, Aleksandra Szewczenko oraz Jana Żdanowa, zostały porwane przez mężczyzn, którzy nie byli ubrani w żadne mundury, jednak podejrzewa się, iż były to "siły bezpieczeństwa albo szpiedzy". O całym wydarzeniu poinformowano po południu na oficjalnym facebookowym profilu działaczek. Kobiety były cały czas śledzone i miały tego świadomość.
Brytyjski "Guardian" poinformował, że w piątek kobiety po przyjeździe do miasta rozdzieliły się i po upływie godziny został utracony z nimi kontakt. Policja w Doniecku nie przyjęła zgłoszenia o zaginięciu. Około 1 w nocy na Facebooku pojawił się kolejny wpis -
"działaczki skontaktowały się ze szpitala w Doniecku, do którego zostały doprowadzone przez ukraińskie służby bezpieczeństwa".
Na ten moment nie wiadomo dokładnie co się wydarzyło, jednak do podobnego zdarzenia doszło w grudniu ubiegłego roku - wtedy kobiety zostały porwane przez nieznanych mężczyzn i wywiezione 300 km od Mińska do lasu. Były bite, zastraszane i polewane łatwopalną substancją. Później zostały wypuszczone.