2011.07.29// D. Pęgiel
Dramatycznie rośnie liczba zabójstw w Meksyku. Tamtejszy rząd zmaga się z kartelami narkotykowymi, jednak jego błyskawiczna ofensywa przybrała formę krwawej wojny pozycyjnej, w której śmierć ponoszą przede wszystkim cywile.
W stosunku do roku 2009 liczba zabójstw w tym państwie wzrosła w ubiegłym roku o blisko jedną czwartą – oznajmiła wczoraj meksykański Instytut Statystyki i Geografii. W 2010 roku odnotowano 24 374 zabójstwa, co daje 22 zbrodnie na 100 tys. obywateli. W 2009 zabito 19 803 osoby. Agencja AP podkreśla, że wiele, ale nie wszystkie z tych morderstw zostało popełnionych przez kartele narkotykowe.
Ofiary wojny narkotykowej w Meksyku
Liczba przestępstw wzrosła w wielu regionach Meksyku w wyniku nasilającej się wojny narkotykowej pomiędzy kartelami oraz ofensywy wypowiedzianej gangsterom w 2006 roku przez prezydenta Felipe Calderona. Zdaniem Instytutu Statystyki i Geografii najwięcej zabójstw odnotowano w stanach Sinaloa i Chihuahua.
Pierwszy z nich jest siedzibą kartelu Sinaloa, natomiast drugi leży na trasie trasie przemytu narkotyków do Stanów Zjednoczonych. W tych dwóch stanach doszło do 29% zabójstw, jakie miały miejsce w całym Meksyku. Instytut podkreśla, że dane te mogą ulec zmianie, gdyż ostateczne wyniki badań będą znane we wrześniu.