2011.07.21// D. Jędrzejewska
Ręce nie trzęsą mu się ani trochę. Mając wzgląd na to, mógłby zostać doskonałym chirurgiem, tymczasem wybrał inną drogę - jest artystą wyjątkowo oryginalnym. Willard Wigan to rzeźbiarz, a raczej… mikrorzeźbiarz. Figurki, które tworzy, mierzą czasem jedyne 0,005 milimetra. Ulubione miejsca artysty do umieszczania kompozycji to ucho igielne lub główka szpilki bądź gwoździa. Pracuje za pomocą unikalnie cienkich skalpeli.
Wigan początków swojego talentu dopatruje się na etapie wczesnoszkolnym. Będąc dzieciakiem, dokuczała mu wyjątkowo silna dysleksja – wyśmiewany przez uczniów, niezrozumiany przez nauczycieli, musiał odnaleźć dla siebie alternatywne zajęcie. Zaczął rzeźbić w wieku pięciu lat. Gdy stawał się coraz większy, jego prace wciąż się kurczyły. Teraz, aby je dokładnie obejrzeć, trzeba użyć mikroskopu.
„Rzeźbki” okazały się dochodowym biznesem – podziwiają je tysiące osób na przeróżnych wystawach, można je również nabyć w galeriach sztuki. Przedmiotem inspiracji dla Wigana są przede wszystkim ikony kultury i popkultury. Maleńkich siedmiu krasnoludków przechadza się wraz z Królewną Śnieżką po uchu igły, na innym uchu prezentuje się Tower Bridge. Łebek od gwoździa służy za ring, na którym walczy Muhammad Ali, na szpilce tańczy Marylin Monroe.
Wykonanie jednej „rzeźbki” zajmuje Wilardowi około 8 tygodniu. Jak się domyślacie, nie jest to zadanie łatwe. Artysta pracując, przechodzi w stan medytacji – jego serce zwalnia, oddech łagodnieje, ręce są stabilne. Do produkcji mikroskopijnych figurek używa rożnego rodzaju materiałów: nylonu, piasku, włókien kurzu czy sieci pająka. Artysta ma 54 lata, mieszka w Wielkiej Brytanii.