2012.07.25// P. Rączka
2 500 tysiąca psów rasy beagle z włoskiej hodowli na farmie "Green Hill" w miejscowości Montichiari koło miasta Brescia, zostało zajętych na wniosek prokuratury, która wszczęła śledztwo w sprawie ich maltretowania. Psy były przeznaczone do celów laboratoryjnych, głównie wiwisekcji. Ludzie z całych Włoch już zgłaszają się po nie, aby je adoptować.
Miejsce to od dłuższego czasu było nazywane przez Ligę Przeciwko Wiwisekcji oraz inne stowarzyszenia obrońców praw zwierząt "obozem dla psów". Zwierzęta były przetrzymywane w ciasnych klatach, a większość z nich nie potrafi nawet prawidłowo chodzić.
- Weszłam do hangaru bez okien o długości około 300 metrów. W środku były nieskończenie długie rzędy klatek . Widziałam mnóstwo psów z rozciętym przez całą długość brzuchem. Wyglądało to, jakby były niedawno operowane, ponieważ zauważyłam świeże blizny, oczywiście bez opatrunków. W hangarach panowała straszna cisza, tyle psów i żaden nie szczekał. Do tej pory zadaję sobie pytanie, dlaczego one nie szczekały - powiedziała polonijnemu portalowi "Nasz świat" mieszkająca w Ferrarze Beata Stawicka.
Obecnie psy znajdują się pod opieką Ligi i innych organizacji, czekając na to, aż ktoś je przygarnie. Jako, że zwierzęta wymagają specjalnej troski, wybór opiekunów będzie bardziej szczegółowy. -
Chcemy, aby zgłaszały się rodziny świadome tego, że to nie są normalne psy, że potrzebna jest maksymalna uwaga i troska o nie, zarówno z punktu widzenia ich zachowania, jak i stanu fizycznego - powiedział szef Ligi Przeciwko Wiwisekcji, Giacomo Bottinelli