Ta historia wydaje się być tak nieprawdopodobna, że mało kto byłby w stanie w nią uwierzyć, gdyby nie fakt, że istnieją autentyczne zapiski dotyczące zielonych dzieci z Woolpit. Ta malutka wieś usytuowana w Wielkiej Brytanii w hrabstwie Suffolk nie wyróżniała się niczym szczególnym na tle innych, biedniejszych wiosek w hrabstwie, które były w tamtych czasach pod rządami normańskich władców. Mieszkańcy żyli swoim życiem i dbali o swoje interesy, jednym słowem – nic nie zwiastowało pojawienia się osobliwych postaci… Całe wydarzenie - według zapisów angielskich kronikarzy z ówczesnych lat – Williama z Neuberugh oraz Ralpha z Coggeshall, wszystko wydarzyło się mniej więcej właśnie pomiędzy 1135 a 1154 rokiem -w tym przedziale pojawiły się legendarne zielone dzieci.
Pewnego dnia kiedy kilku mieszkańców Woolpit przechodziło w pobliżu miejsca skąd wydobywano krzemień, usłyszeli dobiegający zza krzaków płacz dwójki małych dzieci. Podeszli bliżej i prawdopodobnie otępieli z wrażenia, bowiem ich oczom ukazał się bardzo osobliwy chłopiec oraz dziewczynka - rodzeństwo miało zielony kolor skóry. To jednak nie wszystko, bowiem przerażone dzieci były przyodziane w tkaniny, których mieszkańcy Woolpit zupełnie nie znali. Mimo to postanowili zabrać dzieci do swojej wioski. Próbowano nakarmić je serem, mlekiem czy też kaszą – niestety z obrzydzeniem odrzucały te produkty. Jeszcze większe zdumienie przyszło, kiedy rodzeństwo zaczęło się porozumiewać między sobą – w nigdy nieznanym dotąd języku.
Ku zdziwieniu wszystkich, dzieci zajadały się jedynie trawą lub strąkami fasoli, co mogłoby tłumaczyć ich zielony kolor skóry. Starano się w międzyczasie znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie całej tej sytuacji, ale nikt tak naprawdę nie znał logicznej odpowiedzi. Dni mijały, a mieszkańcy starali się zaadaptować niezwykłą dwójkę do nowego dla nich środowiska. Niestety po jakimś czasie chłopiec bardzo ciężko się rozchorował, co przypłacił życiem. Pozostała jedynie dziewczynka. Pod opiekę wziął ją wówczas jeden z mieszkańców – Richard Calne. Zaopiekował się nią jak własną córką i uczył języka angielskiego. Kiedy zaczęła dorastać, jej skóra coraz bardziej przypominała ten sam odcień, który mają mieszkańcy i potrafiła porozumiewać się już po angielsku. To właśnie wtedy wyjawiła skąd jest i jak się tu znalazła. Następnie dorosła już Agnes (imię które nadał jej ojciec) wyszła za mąż za jednego z porządniejszych mieszkańców – za mąż wydał ją jej przyszywany ojciec – Richard.
Istnieją dwie wersje opisywanych przez dziewczynkę wydarzeń i nie jest wiadome niestety, która z nich należy do tych prawdziwych. Pierwsza mówi o tym, że rodzeństwo przybyło z krainy św. Marcina, oddzielonej od Wielkiej Brytanii wielką wodą. Mieszkańcy tam nie mieli dostępu do słońca i żyli w półmroku, dlatego też ich skóra miała zieloną barwę. W drugiej wersji, kraina św. Marcina prawdopodobnie była opisana przez dziewczynkę jako podziemne miasto, z którego przeszła wraz z bratem, bardzo długim korytarzem, słysząc kościelne dzwony i tak znaleźli się w Woolpit. Przerażeni i wystraszeni, nie potrafili odnaleźć powrotnej drogi do swojego domu. Niestety nie da się obecnie określić, która wersja jest tą prawdziwą. Narodziło się kilka teorii skąd dzieci mogą pochodzić – jedna z nich była niezwykle absurdalna, bowiem sądzono, że są oni po prostu przybyszami z innej planety czy też alternatywnego świata.
Kolejna teoria wspomina o tym jak niejaki hrabia Norfolk – wujek rodzeństwa, chciał otruć ich arszenikiem zaraz po tym, kiedy dowiedział się, że cały majątek jego brata został przepisany dzieciom. Wówczas podana trucizna, spowodowała, że ich kolor skóry stał się zielony, ale udało im się zbiec. Trzecia wersja opowiada o wsi Fordham, gdzie znajdował się kościół św. Marcina. Było tam swego czasu kilka kopalni krzemienia – a jak wiadomo – kopalnie wewnątrz mają czasem kilometrowe tunele. Dzieci znalazły się w jednym z takich tuneli i ruszyły z ciekawości w jego głąb. Tak też mogły znaleźć się w wiosce. Ponadto w Fordham mówiono w zupełnie innym dialekcie, który mógłby być niezrozumiały dla mieszkańców wsi Woolpit. Pytanie tylko – skąd zatem wziął się zielony kolor skóry i nieznana tkanina w którą byli przyodziani?
symbol wsi Woolpit
Istnieje jeszcze jedna – najbardziej logiczna teoria, którą pod lupę wzięli historycy. Ostatni król z dynastii normandzkiej – Stephen, postanowił sprowadzić na wyspy żołnierzy z Flandrii. Żołnierze zatem przybywali tu licznie ze swoimi rodzinami i ciężko pracowali. Żyło im się bardzo dobrze – pomnażali królewski majątek i z czasem domagali się, aby lepiej ich traktowano – również ze względu na to, że przeprowadzali zwycięskie walki ze Szkotami i Walijczykami. Niestety kiedy tron po śmierci Stephena przejął Henryk II, obwieścił, że Flamandowie nie są mu do niczego potrzebni. Doszło wówczas do wielkiego konfilktu nieopodal wsi Fordham i mieszkańcy musieli w popłochu uciekać. Rodziny ukrywały się w lasach. Niestety wielu zmarło z głodu, jedynie wspomniana dwójka dzieci, odziana w flamandzkie sukno, zdołała dotrzeć do Woolpit kierując się dźwiękiem kościelnych dzwonów.
Zastanawiający jest jednak fakt, jakim cudem dzieci mogły usłyszeć dzwony, skoro Fordham od Woolpit dzieliło ponad 40 km… Niestety nikt nigdy nie podjął się wytłumaczenia całej tej niezwykłej historii, która na dobre już zapisała się w niezwykłych legendach Anglii. Pochodzenie zielonych dzieci z Woolpit pozostanie na zawsze niewyjaśnione. Tymczasem do dnia dzisiejszego na symbolu wsi, możemy zobaczyć dwójkę małych dzieci – chłopca i dziewczynki, którzy trzymają się za ręce – to właśnie odniesienie do legendarnych zielonych dzieci, które zostały mieszkańcami Woolpit.