Złodziej ryb
Przed dwudziestoma z okładem laty pisałem o potrzebie trzęsienia ziemi w polskiej literaturze. Tak pisząc miałem nadzieję, że wreszc ie pojawi się ?dziki pisarz'. Cytuję: ?Nie obarczony żadnym bagażem tradycji, uwikłań, środowiskowego snobizmu, pasji politycznej i innych ograniczeń. Nic z tego balastu, co osłabia potencję, nic z konwenansu, ugładzenia. Dziki! Jest poza wszystkim. Chodzi swoimi drogami. Jak magnes zbiera opiłki, tak on chłonie atmosferę naszego życia. Wyrasta nagie. Strzela księgą jak laserem. Przebija wszys tkie złogi, warstwy ochronne, bebeszy cały ten gąszcz, dociera do rdzenia. Odkrywa istotę zjawisk. Intuicjonista. Dziki pisarz. Potr zeba takiego'. Może to Rafał Wojasiński? MAREK NOWAKOWSKI
Opowiadania Wojasińskiego są jak fragmenty rozbitej mozaiki. Pisarz poskładał je z powrotem, zostawiając jednak wolne obszary, które powinna wypełnić nasza wyobraźnia. Posługuje się prostymi, oszczędnymi zdaniami, bez jakichkolwiek ornamentów stylistycznych. Konse kwentnie wybiera prostotę, bo to najlepsza forma dla przedstawienia ponadczasowych opowieści. 'RZECZPOSPOLITA'
Ludzie, jakich opisał Wojasiński w 'Złodzieju ryb', nie są reliktem przeszłości, ale wegetują gdzieś na marginesie życia społecznego , myślą i mówią tak, jak to pokazał autor. Gdyby szukać jakichś artystycznych skojarzeń, być może najwłaściwszym byłaby twórczość Ed warda Stachury. Nieżyjący od lat Sted, podobnie jak Wojasiński, kochał prostego, nieokrzesanego, często skłóconego z życiem człowiek a. 'ŻYCIE WARSZAWY'
'Złodziej ryb' jest książką o nędzach życia i uwikłaniu człowieka w naturę. W krótkich tekstach, budowanych zazwyczaj wokół jednej, centralnej postaci, autor przedstawia zamierających ludzi i ginące miejsca. 'TYGODNIK POWSZECHNY'
Wojasiński dotarł (...) w rejony, w które zapuszczać się odważa mało kto. Swoim batyskafem osiągnął krainę mroku. Drobne rybki nie m ają tam czego szukać.