2011.06.01// D. Pęgiel
Siedmiu oficerów i żołnierzy, oskarżonych o dokonanie zbrodni wojennej zabójstwa osób cywilnych i ostrzelania niebronionego obiektu cywilnego w afgańskiej wiosce Nangar Khel, zostało uniewinnionych. Sąd uznał, że brak jest wystarczających dowodów, by skazać kpt. Olgierda C., ppor. Łukasza Bywaleca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. Tomasza Borysiewicza oraz starszych szeregowych Jacka Janika, Roberta Boksyego i st. szer. rezerwy Damiana Ligockiego.
Polacy w Afganistanie
Prokuratura żądała dla nich kar do pięciu lat więzienia, utraty praw publicznych (m.in. zakaz udziału w wyborach, degradacja i utrata odznaczeń) oraz wypłaty ponad 80 tys. złotych rodzinom zabitych i rannych. Aktem oskarżenia objęto kpt. Olgierda C., dowódcę Zespołu Bojowego "Charlie" z bazy Wazi-Khwa, oraz jego ludzi. Zdaniem prokuratury C. miał nakazać swym podwładnym ostrzelanie z moździerza stanowisk talibów oraz samej wioski Nangar Khel. Ponadto jeden z żołnierzy otworzył ogień z karabinu maszynowego w kierunku niebronionego obiektu cywilnego.
Afgańska wojna
Adwokaci wojskowych twierdzili, że akt oskarżenia jest bezpodstawny, a państwo powinno udzielać żołnierzom, których wysyła na wojnę, pomocy prawnej w razie popełnionego błędu. -
To nie jest żadna misja stabilizacyjna, jak nazwali ją pokrętni politycy, lecz wojna, w której polscy żołnierze występują bez żadnych ograniczeń co do terytorium działania ani zakresu użycia broni – mówił mec. Jacek Kondracki, broniący jednego z oskarżonych. -
Amerykanie błędy swoich żołnierzy traktują z wyrozumieniem, a my robimy z naszych bandytów (...) Jedni wracają w trumnach, a inni w kajdanach. Gdyby oskarżeni wrócili w trumnach, mieliby pogrzeb z honorami i wszystko byłoby w porządku – oznajmił adwokat.